niedziela, 15 września 2013

Soja - roślina modna czy zdrowa?

Najpierw rozszyfrujmy co to tak naprawdę jest ta magiczna soja.

SOJA - roślina strączkowa z rodziny bobowatych, jest rośliną uprawną. Stany Zjednoczone są potentatem jeżeli chodzi o produkcję soi. Aż połowa rocznych światowych plonów pochodzi z upraw w USA. Chętnie uprawiana jest również w Azji. W Polsce jest za zimno na uprawę soi i występuje tutaj za krótki okres wegetacji. Soja potrzebuje bardzo dobrych i żyznych gleb, bo z pierwszego i drugiego kompleksu glebowego.

Żródło: http://racjonalnystylzycia.wordpress.com/2012/03/30/soja-dwa-oblicza/

Co ciekawe soję nauczyli się wykorzystywać pierwsi Chińczycy już 1100 lat p.n.e. W Japonii zaczęto ją stosować na początku n.e. A do Europy soja przywędrowała dopiero około XVI wieku. Na skalę przemysłową soja została wykorzystywana do produkcji pasz zwierzęcych oraz oleju jadalnego w połowie lat 30. XX wieku w Europie i Stanach Zjednoczonych. Zapotrzebowanie na soję wzrosło wraz z zapotrzebowaniem na nowe źródło pełnowartościowego białka, zaraz po zwierzęcym. Wtedy rozpoczęto produkcję grysiku, kaszy, koncentratów białka sojowego i mąki sojowej. A to nastąpiło dopiero w latach 60. XX wieku.

Jak już trochę wiemy skąd soja się wzięła to zajmijmy się tym dlaczego był/jest na nią taki bum. Sami widzicie zatrzęsienie produktów sojowych na półkach w sklepie. Jeszcze kilka lat temu nie był to powszechnie dostępny produkt. Wszystko zmieniło się gdy modny stał się wegetarianizm, i jego odmiany takie jak weganizm, jako styl życia. Tam właśnie soja jest podstawą żywienia. A nie ma się co dziwić, że przybywa nam wegetarian skoro tyle słyszymy o aferach związanych z żywnością. Nie trzeba szukać daleko, w tym roku doszło do "odkrycia" zawartości koniny w mięsie "wołowym". Mieliśmy też styczność ze sprawą sprzedawania padliny do zakładów zajmujących się przetwórstwem mięsa. Przez pewien okres mieliśmy z kolei styczność z wieloma aferami dotyczącymi mięsa, dobrym przykładem jest tutaj tzw. Ptasia Grypa, czy też Choroba Wściekłych/Szalonych Krów.
Jako ciekawostka mogę powiedzieć, że w semestrze zimowym na Mikrobiologii Żywności przeprowadzaliśmy test na mięsie mielonym z Carrefour'a, które przyniósł nasz kolega. Test był na obecność bakterii kałowych E.coli i gronkowca złocistego S. aureus. Nie zgadniecie co wykazały te testy. Okazało się, że probówki były całe czarne od tych bakterii. A nie powinny być wcale. Chyba nikomu nie trzeba mówić co grozi nam po zjedzeniu takiego mięsa. Tak. Nasza koleżanka po zjedzeniu tego mięsa wylądowała w szpitalu.
Zaufanie do mięsa i chęć jego spożywania u osób, które dbają o jakość spożywanych produktów i swoje racjonalne odżywianie zmniejszyło się i to znacznie. Nie ma się co dziwić po tym wszystkim co się ostatnio dzieje.

Sprawdźmy w takim razie czy możemy w 100% zaufać soi.
Zajmijmy się najpierw zaletami:
+ różnorodność potraw, form występowania (kotlety, kiełbaski, pasztet, gulasz, flaki),
+ duża zawartość białka (ok. 40%) - wartościowe, w jego skład wchodzą aminokwasy, które dają nam najbardziej zbliżone właściwości do białka mięsa,
+ przewyższa zawartością białka groch i fasolę,
+ duża zawartość tłuszczu (dobre czy złe?) DOBRE! Ponieważ zawiera on duże ilości wielonienasyconych kwasów tłuszczowych. Stosunek kwasów jedno- i wielonienasyconych do kwasów nasyconych jest o wiele korzystniejszy niż w produktach mięsnych,
+ w porównaniu z mięsem, którego soja jest często zamiennikiem, soja jest dużo mniej kaloryczna, szczególnie jak do porównania weźmiemy mięso wieprzowe bądź wołowe,
+ niektóre badania wskazują, że może być jednym z wielu czynników zmniejszających ryzyko zachorowania na choroby nowotworowe (przeciwutleniacz genisteina) i miażdżycę,
+ bogata w witaminy z grupy B (witamina B1 w ilości 0,690 mg/100 g produktu, B2 - 0,189 mg/100 g produktu, a witamina B6 - 0,81 mg/100 g produktu) oraz składniki mineralne,
+ ochronnie na serce wpływają także izoflawony, które działają jako przeciwutleniacze,
+ doskonałe źródło potasu (2132 mg/100g suchych nasion), żelaza (8,9 mg/100g suchych nasion), wapnia (240 mg/100 mg/suchych nasion), magnezu (216 mg/100g suchych nasion) i fosforu (743 mg/ 100 g suchych nasion),
+ może zmniejszać  ryzyko zachorowania na raka piersi (badania na kobietach w Azji, jedzących wyłącznie produkty sojowe sfermentowane),
+ jest pomocna w obniżaniu poziomu "złego" cholesterolu LDL, bez jednoczesnego obniżenia poziomu "dobrego" cholesterolu HDL,
PRZYKŁAD:  długotrwałe spożywanie soi przez osoby z podwyższonym poziomem  cholesterolu ok. 85 g suchego ziarna soi dziennie może obniżać  cholesterol całkowity we krwi o ok. 20%.
+ zastosowanie w profilaktyce osteoporozy - białko sojowe w porównaniu ze zwierzęcym  w znacznie mniejszym stopniu powoduje utratę wapnia z moczem, odpowiada za to skład aminokwasowy - konkretnie mniejsza zawartość aminokwasów siarkowych,
+ chroni przed napięciem przedmiesiączkowym i dolegliwościami związanymi z menopauzą (fitosterole, regulują układ hormonalny – znajdują się też w : żeń-szeniu, pokrzywie, niepokalanku pieprzowym), dotyczy to produktów sojowych sfermentowanych,

Sporo prawda?



Teraz czas na mniej przyjemną część - wady
- dla osób liczących kalorie ważna informacja: suche ziarna soi są nieco bardziej kaloryczne od ziaren grochu czy fasoli, 100 g suchych ziaren soi dostarcza 385 kcal, a grochu i fasoli - 290 kcal,
- może prowadzić do reakcji alergicznych,
- coraz częstsze wprowadzanie do żywienia produktów sojowych (np. substytuty mleka krowiego) wykazało możliwość  występowania nietolerancji białek sojowych,
Objawy u dzieci, u których zastosowano leczniczo mleko sojowe: wymioty, biegunka, gorączka, utrata apetytu. Są to podobne objawy co do nietolerancji białek mleka krowiego.
- zawartość związków należących do tioglikozydów może blokować wiązanie jodu  tworzenie z tyrozyny tyroksyny niezbędnej do produkcji hormonów tarczycy - powstawanie wola tarczycy,
Możemy temu zaradzić, więc plusy w minusach: występuje to przy spożywaniu ziaren surowych, po ugotowaniu zawartość tych niekorzystnych substancji zmniejsza się o ponad 30%!
- wychładza organizm,
- niesfermentowana soja jest ciężkostrawna i zawiera dużo inhibitorów (zmniejszają aktywność enzymów odpowiedzialnych za zdolność trawienia węglowodanów i białka),
- może powodować wzdęcia i gazy,
- jest jednym z najbogatszych źródeł kwasu fitowego - związek ten łączy się  w układzie pokarmowym z minerałami takimi jak cynk, miedź, żelazo, magnez i wapń, finalnie może to prowadzić do ich niedoboru, nie ma już takiego problemu z soją fermentowaną, bo ilosć fitatów zmniejsza się, w mleku sojowym, kotlecikach i chipsach sojowych ich poziom jest nadal wysoki,

CIEKAWOSTKA:

W krajach azjatyckich, gdzie soja cieszy się dużą popularnością, nie jada się ziarna soi, ale sfermentowane produkty sojowe, aby zapobiec skutkom ubocznym. Produkty takie to np. miso, tofu, tempeh czy natto.

Wad wyszło mniej, okej. Ale jeszcze jeden ważny aspekt.

Bardzo często soja jest rośliną modyfikowaną genetycznie. Na temat roślin transgenicznych nadal wiemy niewiele. Są wśród nas zwolennicy i przeciwnicy. Po prostu jest jeszcze za wcześnie aby stwierdzić czy są to produkty zdrowe czy raczej zagrażające naszemu życiu.
Mimo tego, że w Polsce uprawa takich roślin została dopuszczona w 1994 roku, a 10 lat później zakazana, nadal spożywamy transgeniczną soję i inne rośliny.
Dlaczego?

Nie jest łatwo się uchronić przed przenoszeniem nasion i pyłku kwiatowego nawet na niewielkie odległości.
Nie jesteśmy w stanie tego kontrolować. Więc jeżeli w Czechach uprawy roślin transgenicznych są dozwolone, to istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że w Polsce, bez naszej wiedzy także uprawiamy takie rośliny.

Jeżeli chodzi o soję to sprawa jest trochę bardziej skomplikowana. W Polsce soi uprawiać nie możemy, a raczej nie jest to opłacalne, ze względu na nasz klimat.
Sprowadzamy ją więc ze Stanów Zjednoczonych, które są potentatem produkcji soi. Oczywiście wszelkie produkty, w których jest transgeniczna soja czy inne rośliny powinny być oznakowane.

A teraz sprawa do przemyśleń.
Jeżeli ze Stanów sprowadzamy śrutę sojową (z soi transgenicznej), którą dodajemy do paszy trzodzie chlewnej, zwierzęta to zjadają chętnie, ponieważ jest to bardzo dobre źródło energii, ze względu na dużą zawartość białka.
Następnie zwierzęta trafiają do rzeźni, zostają porcjowane, przekazywane do zakładów produkcyjnych zajmujących się przetwórstwem mięsa, kolejno towary te trafiają na półki sklepowe oraz później na nasze talerze. 
Więc musimy sobie zdawać sprawę z tego, że nie zawsze to co wydaje nam się, że jemy jest tym za co to bierzemy.


Wiele ostatnio słyszymy także o przeciwutleniaczach. Na wielu blogach są poruszane te tematy,  w tym, w moim poprzednim poście. Świetnie. A czy wiecie jak to wygląda na przykładzie soi? Nie? to już będziecie wiedzieć ;)

Olej sojowy jest bogaty w tokoferole (ɣ-tokoferole). Zawiera kwas linolowy, który łatwo się utlenia i wymaga większej ilości tokoferoli do stabilizacji. Koncentraty sojowe i wodne ekstrakty z soi zawierają głównie izoflawony, kwasy fenolowe.

IZOFLAWONY – głównie daidzeina i genisteina, są grupą polifenoli soi i są źródłem zainteresowania z powodu ich aktywności estrogennej

Hydrolizaty białkowe z soi zawierają jako antyoksydanty aminokwasy i peptydy,
Znaleziono w nich trzy peptydy o wysokiej aktywności przeciwutleniającej.

Ziarna soi są świetnymi przeciwutleniaczami pochodzącymi z roślin oleistych tak jak siemię lniane i ziarna słonecznika.
Soja fermentowana ma dużo lepsze właściwości przeciwutleniające od ziaren soi.
Wynika to z procesów hydrolitycznych rozkładu estrów lub glikozydów antyoksydantów fenolowych do kwasów i aglikonów. Olej sojowy surowy jest dużo stabilniejszy od oczyszczonego. Odpowiedzialne są za to fosfolipidy obecne w oleju surowym. Aktywność przeciwutleniająca tokoferolu rośnie w obecności fosfatydylocholiny i fosfatydyloetanoloaminy, których obecność redukuje tokoferole sojowe

Jeżeli chodzi o soję to tak jak z każdymi produktami należy zachować zdrowy rozsądek.
W nadmiernych ilościach nie jest ona szkodliwa.
Więc jak najbardziej polecam wprowadzenie jej do diety, właśnie ze względu na działanie przeciwutelniające.
Jest ona także bardzo dobrym produktem jeżeli dbamy o swoje zdrowie, walczymy z nadwagą czy ćwiczymy dbając o swoje ciało.


Melania

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...