czwartek, 25 kwietnia 2013

Wyzwanie

Wraz z wiosną nadszedł czas na zmiany. Zaczęło się od mobilizacji w pracy. Okazało się w tamtym miesiącu, że będziemy mogli przystąpić do programu OK System, dzięki któremu będziemy mieć dużo tańsze wejścia w przeróżne miejsca na dolnym śląsku. Dotyczy to miejsc nastawionych na aktywność fizyczną, jest to coś podobnego do karty Multisport, Benefit. Z tym, że tutaj, o dziwo, jest to karta bez karty. Wykupujemy miesięczną "kartę" i dzięki niej możemy chodzić np. na fitness, siłownię, basen, aquapark, tenis, itd. Szczegóły możecie zobaczyć tutaj: KLIK. Na początku podchodziłam sceptycznie do tego pomysłu, ale moje nastawienie szybko się zmieniło, dzięki współpracownikom, którzy właśnie zmobilizowali mnie do wiosennego detoksu i ćwiczeń. Szczególnie muszę podziękować Magdzie i Oliwii, a także chłopakom, którzy swoimi opowieściami z siłowni mega motywowali. Starali się nawet układać nam diety i plany treningowe :)

Na początek we trzy, z wcześniej wspomnianymi, dziewczynami podjęłyśmy chyba najcięższe wyzwanie dla dotychczasowego stylu życia i ogólnie życia studenckiego. Założyłyśmy się, że przez 2 miesiące, od 18 marca do 18 maja nie tkniemy ani grama alkoholu, żadnego! Oraz zaczniemy się zdrowo odżywiać.



Co mogę powiedzieć teraz o nas i naszym zakładzie? Ha! Udaje się. Przeżyłyśmy już tak 38 dni. Mi udało się trzymać diety 38 dni i ćwiczyć 28 dni. Uważam to za swój wielki sukces, bo jeszcze jakiś czas temu nie wierzyłam, że życie studenckie jest możliwe bez wyjścia na piwo.

Co wyeliminowałam?
- oczywiście wcześniej wspomniany alkohol,
- fast foody,
- słodycze,
- chipsy,
- gazowane napoje,
- dania instant (moje ukochane zupki chińskie),
- napoje słodzone wszelkiego rodzaju na bazie syropów (wody smakowe, soki)

Co wprowadziłam?
- sok pomidorowy, wielowarzywny (uważam to za wielki sukces, bo niedawno nie byłam w stanie nawet na nie popatrzeć),
- owoce,
- warzywa,
- woda, woda i jeszcze raz woda,
- wafle ryżowe,
- oraz ogólnie rzeczy zdrowe.


Jest mi dużo łatwiej wytrzymać w moim postanowieniu/zakładzie dzięki dziewczynom i Paulinie, która także przeszła na taki sposób, hmm... życia to zbyt wiele powiedziane, ale nasuwa się samo na usta, odżywiania.Wiadomo o co chodzi ;)

Pomagamy sobie gotując na zmianę na uczelnię jedzonko. Zresztą niedługo pokażemy szybki sposób na obiad, który możemy zabrać na uczelnię.

Co jest jeszcze ważne? Sama dieta nie wystarczy. Każdy o tym wie. Ważne są jeszcze ćwiczenia. Tutj sprawa się już komplikuje. Zawsze potrafiła znaleźć tysiąc wymówek żeby tylko nic nie robić. A teraz? Udaje się, Kolejna rzecz.

Jak ćwiczymy?
Naszą przyjaciółką stała się Ewa Chodakowska, nazywana przez niektórych trenerką całej Polski. Coś w tym jest. Jej fanpage na fb polubiło już 301 tys. osób. To już jest coś. Dziewczyny wrzucają zdjęcia pokazujące postępy w walce z niechcianymi kilogramami i nadmiernymi krągłościami. Sama Ewa jest też na maksa motywująca. Codziennie możemy otrzymać od niej dobre słowo i wsparcie.
Na początku było ciężko. Nawet Skalpel sprawiał kłopoty i mega zakwasy. Teraz to się zmieniło. z dnia na dzień jest coraz lepiej. Skalpel przeplatam Skalpelem 2 z krzesłem, na Killera w moim przypadku jest za wcześnie. Ale dwa razy już z nim walczyłam, faktycznie zamordował mnie ;) Wszystko przede mną! Nie mówiąc już o Turbo Spalaniu, na które jak patrzę to już jest mi słabo.

Poziom trudności i intensywności treningów Ewy - rosnąco: Skalpel, Skalpel 2, Killer, Turbo spalanie.
SKALPEL:

Jeżeli chodzi o SKALPEL 2 to jest on niedostępny na youtube, możemy kupić płytę.

KILLER:


TURBO SPALANIE:



Teraz sami możecie zobaczyć i ocenić.

Ostatnio zaczęłam też biegać ze współlokatorką. To jest chyba jednak czynność, której nigdy nie polubię. Ale na razie i z tym walczę. Co mogę jeszcze polecić? Na pewno będą to 10-cio minutowe mini-treningi z Mel B. Do wszystkiego zamieszczam Wam linki. Może przez to moje wychwalanie zmotywuję też kolejnego leniuszka kanapowego do ruszenia się i poprawienia sobie humoru i samopoczucia.

To są moje dwa ulubione zestawy ćwiczeń z Mel B:





Niby krótkie, ale dają w kość. A do tego dają taaakiego powera!

Możecie życzyć mi i Paulinie wytrwałości, bo nie zamierzamy się poddać! 

 Na koniec jeszcze mój ulubiony motywator z treningów na siłowni. Jak już nie mogłam to ten facet i napis dawały mi kopa:)
"Shut The Fuck Up And Train"



Jeżeli też macie swoje wyzwania to trzymamy kciuki, za Was i za nas:) Zostało nam jeszcze 23 dni! Zrelacjonuję także wyniki naszej walki.

Melania

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...